Święta na wesoło cz.2




Warto się uśmiechnąć...

Humor świąteczny

Mały chłopczyk pyta kolegę:
- Jak myślisz, czy Święty Mikołaj istnieje?
- Istnieje.
- A skąd wiesz?
- Bo rodzice nie kupowaliby mi takich głupich prezentów.

- Jak nazywa się żona św. Mikołaja?
- Merry Christmas. 


Co to jest: duże, czerwone i jak wchodzi, to aż miło?
- Święty Mikołaj! 



Mama strofuje Jasia:
- Kto Cię nauczył tak przeklinać?
- Święty Mikołaj - odpowiada chłopiec.
- Jak to?
- Podkładał mi prezent i walnął kolanem o szafkę.


Święty Mikołaj pyta dzieci w szkole:
- Co chcecie dostać ode mnie na święta?
- Ja chcę lalkę Barbie - powiedziała Małgosia.
- A ja chcę piłkę - powiedział Krzyś.
- A Ty Jasiu - pyta Mikołaj. Co chcesz?
- Chcę do toalety.

Jasio mówi do mamy:
- Mamusiu, chciałbym ci coś ofiarować pod choinkę.
- Nie trzeba, syneczku. Jeśli chcesz mi sprawić przyjemność, to popraw swoją jedynkę z matematyki.
- Za późno, mamusiu. Kupiłem ci już perfumy.
-Puk, puk!
- Kto tam?
- Merry.
                                                - Jaka Merry?
- Merry Christmas!
W wigilię chłop jedzie furmanką, a obok biegnie pies. Ponieważ koń biegnie leniwie, chłop bije go batem.

- Jeszcze raz mnie uderzysz, to będziesz szedł piechotą! - mówi koń.

- Pierwszy raz słyszę, żeby koń mówił! - dziwi się chłop.

- Ja też! - mówi pies.

 - Mamo, czy to prawda, że Pan Bóg nas karmi
-Oczywiście
 - I że dzieci przynosi bocian?
- Tak.
- I że prezenty rozdaje św. Mikołaj?
- Tak.
- No to po co trzymamy w domu tatusia?

WIERSZ NA DZIŚ

To właśnie tego wieczoru,
gdy mróz lśni jak gwiazda na dworze,
przy stołach są miejsca dla obcych,
bo nikt być samotny nie może.

To właśnie tego wieczoru
Od bardzo wielu wieków
Pod dachem tkliwej kolędy
Bóg się rodzi w człowieku.

E. Waśniowska : Wieczór wigilijny

Komentarze